poniedziałek, 26 maja 2014

Rękoczyny

Się przeniosły! :)

Po licznych perturbacjach życiowo-studiowo-pracowych, po problemach ze stalkerem i "urazie" internetowym, po padnięciu laptopa, po wielu momentach zwątpienia, po zmianie podejścia do życia i wreszcie: po rozmowie z Koleżanką, która dała mi porządnego kopa do działania - od dzisiaj w miarę regularnie (bo już przygotowałam serię postów, które pojawią się automatycznie) Rękoczyny dostępne tu.

Kto ma ochotę, niech zagląda! :)

piątek, 5 października 2012

Reanimacja!

Bo reaktywacją to już tego nazwać się nie da.
Po ogólnym ogarnięciu problemów, wśród których brak Internetu i zepsuty aparat to dosłownie "pikuś" (wybaczcie, ale nie chcę się zagłębiać w szczegóły, przynajmniej na razie), po wydębieniu od doby pięciu więcej niż pięciu minut dla siebie, postanowiłam wreszcie tu zajrzeć (skoro już mogę, bo Internet przybył) i może jakiś rękoczyn od czasu do czasu pokazać (skoro już zainwestowałam w fotomaszynę ;)).
I żeby nie było łyso (zresztą obiecałam pewnej Dobrej Duszy, że coś pokażę ;)), prezentuję, co następuje:
(aha! Zdjęcia cyknięte na szybko, dosłownie w 30 sekund przed zapakowaniem)


Miśki w-uszne dyndające, w szalikach, bo przecież jesień już ;).
A propos, nie wiem, jak u Was, ale u mnie wieje, leje i ogólnie zimno, i dlatego plan jest taki:
- "placek" z manny i dodatków (bo piekarnik wymaga naprawy, a manny się nie piecze ;), przynajmniej nie w tym placku ;), a poza tym jest szybki i pyszny :)),
- kąpiel,
- piżamka, szlafrok i grube skarpety,
- cappuccino,
- relaks ;)

piątek, 20 lipca 2012

Pamiętacie

"Brzechwa dzieciom"? I zachwycające ilustracje Jana Marcina Szancera? Albo "Nie płacz, koziołku"?
Dzisiaj mnie właśnie naszło na choćby chwilowy powrót do dzieciństwa ;) I z tego "nasznięcia" ;) powstały takie rękoczyny:


Chatka w lesie bez zegara z kukułką? Nie ma takiej opcji! ;D


Chatka w lesie bez chatki? :D Nie da rady! 


Chatka bez komina? Nieee. Wszystko musi być na miejscu ;)


Płaczące koźlątko


być może znajdzie swój dom w czyjś uszach ;).


Oraz Lis Witalis szykujący placki,


na krótszym łańcuszku.


I wreszcie coś dla miłośniczek przygód Sherlocka Holmesa:



O, i jeszcze mała informacja. W związku z tym, że ostatnio dostałam kilka maili z pytaniem, czy mogę/chcę się na coś wymienić, utworzyłam nowe karty u góry bloga, tuż pod obrazkiem z produkującą owcą, w których streściłam maksymalnie chyba wszystko, co potrzeba. Jeśli chcecie, zajrzyjcie :).

środa, 18 lipca 2012

A dobra, a jeszcze jednego "se" walnę!


A co!
Jak mam co pokazać, to pokażę, tym bardziej, że nie wiem, jak od jutra z Internetem u mnie będzie ;).
3

2
1...
Poszło!


Ptaszorkowy, długaśny naszyjnik (84 cm), oczywiście z zapięciem z boku, żeby nie fajtało po całym dekolcie ;D.


Z troszkę innej perspektywy ;)


Zoom na "głównego bohatera" ;)


Zoom na zapięcie ;).
I jeszcze jedno z lotu ptaka ;D:


I teraz, już na spokojnie mogę Wam powiedzieć
DOBRANOC! :D


Kolorowe kredki

znalazłam w szufladzie,
kredki kolorowe
również wypierdkowe*!
I nie wiem, cóż więcej dodać, skoro wszystko już wiadomo ;).
No to lecę z kolorami:

fuksja:


ciepły żółty:


musztardowy:


seledynowy:


turkusowy:


oraz szary (grafitowy):


I wszystkie raaaazem!
;D


Salceson na słodko według przepisu Moniki chłodzi się (ściąga się? Mam nadzieję ;D) w lodówce, a ja wracam do mailowania ;)

_____________________________________
* kto czytał poprzedni post, ten wie ;D

Sezon na guzikowce

uważam za otwarty! :)

Ostatnio naszło mnie na mały przegląd "wypierdków mamuta" (czyt. drobiażdżków porozsiewanych po kątach) nieużywanych i tylko kurz zbierających. W ten właśnie sposób odkryłam guziki. A że w oko mi wpadł (i mało go nie wydłubał) łańcuszek oraz szczypce, stwierdziłam, iż to znak i po prostu muszę takie naszyjowce popełnić ;)
(MNÓÓSTWO ZDJĘĆ! <-żeby nie było, że nie ostrzegałam ;D)


Kolory różu, różu w kurzu, brudnoróżu, i różu transparent.
Nie moje to odcienie, niemniej jednak, naszyjnik robiło się bardzo przyjemnie :)


I zoomidła ;),

bo z prawej strony "wyrósł" listek,


a z lewej kwiatek, tuż pod przekładanym zapięciem.
A że pogoda u mnie ostatnio "nie taka" i bez kawy ani rusz,
machnęłam jeszcze guzikowiec kawowy ;), a co!


Kawowo-mleczny.
Albo raczej kawowo-mleczno-czekoladowo-karmelkowy ;D



Z ozdób, jak na razie tylko zapięcie, ale jeszcze myślę ;).
Za niebieskościami nie przepadam, ale te jakoś tak... dziwnie "przyciągnęły" mnie do siebie, dzięki czemu powstał troszkę inny model:


Tu w kolorach rzeczywistych ;)



Zapięcia celowo są z boku, bo raz, ze ozdobne, a dwa - strasznie nie lubię, jak zapięcie się przekręca i lata mi dookoła szyi. A tak - będzie w jednym miejscu ;).
No i na sam koniec, coś, co byłoby moją "chlubą i dumą", gdyby nie fakt, że wypierdki mamuta mają to do siebie, że występują w ilościach różnych, często nader "ubogich", gdyż są resztkami po innych pracach. Tak tez było w tym przypadku.
Zamarzył mi się tęczowy naszyjnik.


Rozpogadzająco-rozweselający, do wszystkiego pasujący.



I powstał.
Z tym, że guzików muszę dokupić,


bo za mało ich ewidentnie...
;)

Nadrrrrrrrrabiamy!

Zanim na dobre zacznę, chcę Wam wszystkim i każdej z osobna podziękować za odwiedziny i komentarze, zwłaszcza pod poprzednim postem :*; czułam się wyjątkowo paskudnie, a one dźwignęły mnie na duchu i dały pozytywnego kopa do działania :). DZIĘKUJĘ WAM, JESTEŚCIE NIESAMOWITE! :*:)
A teraz, korzystając z naprawionego aparatu oraz Internetu, do którego się dorwałam, pochwalę się wymianką, jaką urządziłyśmy sobie z Jolą :).

Od dawna marzyłam o szydełkowych kolczykach; są śliczne, a do tego jeszcze mają w sobie to "coś" ;). Już podczas "Mini wymianki kolczykowej", Jola trafiła w dziesiątkę i moimi usznymi faworytami zostały o te kwiatuszki, ale po otrzymaniu tej paczuszki okazało się, że tak naprawdę "koszulek lidera" może być kilka ;D. Zobaczcie tylko! :)

Śliczne kule w ciepłym odcieniu brązu z dodatkiem czekoladowych perełek i błyszczących kropelek :) (o, widać w nich nawet kawałeczek mnie ;D)


Tak, tak, z boku prawej kulki widać mój kręcony włos (zauważyłam to dopiero po załadowaniu zdjęcia) - wiem, to mało estetyczny widok, ale "dowód rzeczowy" mówi sam za siebie - kule są przeze mnie eksploatowane do granic możliwości ;)



Oczywiście na zmianę z...


kulami zielonymi! :):)



oraz:


Kwiatkami!!!! Kwiatkami cudnymi w odcieniu mlecznej czekolady, z perełkowym środkiem i perełką wiszącą :):):):):) No cuda, cuda po prostu!!!


Ale to jeszcze nie wszystko...
Jola zrobiła dla mnie również przecudną broszkę!


Szydełkowo-sutaszowa z drewnianymi koralikami i ogranzowym listkiem! :):)


I ślicznie mieniącym się na tęczowo środkiem :)


Odpięta od dżinsowej kurtki tylko na czas zdjęć (mój aparat nie radzi sobie ze zdjęciami na ciemnym tle :( ), normalnie - dzień w dzień mi towarzyszy i zbiera komplementy od spotkanych osób :):).
Jolu, ogromnie Ci dziękuję za wspaniałe prezenty (oraz za karteczkę i czekoladę, która niestety nie dotrwała do sesji zdjęciowej... ;)), jestem zachwycona i uradowana i również mam nadzieję, że to nie była nasza ostatnia wymianka ;).

A takie rękoczyny poleciały do Joli:


broszkę i małe kolczyki już znacie, dołączył do nich jeszcze perełkowy komplecik :).


Mam nadzieję, że się dobrze noszą :).

Z innych spraw, Poczta Polska milczy w sprawie reklamacji, ale paczuszki do dziewczyn wyruszyły ponownie i oby tym razem naprawdę dotarły i to w całości (mimo zabezpieczenia folią bąbelkową i umieszczenia w bąbelkowej kopercie, paczuszka, która do mnie wróciła była tak poturbowana, że nie pozostało nic innego, jak tylko zrobić medalion od nowa), odpisuję na góóóóórę zaległych maili i ogłaszam kolejną edycję dnia wielopostowego, bo mam Wam jeszcze duuużo do pokazania ;)

Udanego dnia :).