Nie przepadam za początkami. Generują one dość poważny dla mnie problem "jak zacząć, żeby było okej". Ale rozpoczęcia się czasami nie przeskoczy, dlatego spróbuję może tak...
Było sobie dłubanie kolczyków z przeróżnych sznurków i koralików w klasie maturalnej.
Dłubanie dla siebie i znajomych.
Później były studia i dekupażowe epizody.
Na studiach był też założony blog o życiu i, dzięki niemu, poznana Tasso (moja Jewelery-Guru) i spotkany Mężczyzna, który gotuje. Ten Mężczyzna namówił mnie na prezentację mojej dłubaniny Sieciowej Publiczności, polecił mi również blog MOLLIK System, od którego moje blogowe "podglądanie" i zachwycanie się zaczęło. Dalej, na zasadzie reakcji łańcuchowej (a raczej "linkowej"), zawitałam do Brises, Agnieszki, na Cynkowe Poletko, odwiedzałam (i nadal to robię) również Mrouh, Drugą szesnaście, Eight oraz wiele innych twórczych blogów, których adresy mogłabym wymieniać i wymieniać. Odwiedzałam, podglądałam, ale jakoś tak... nie mogłam się odważyć, żeby zostawić komentarz. Nie wiedziałam jak napisać i co. Bo prace Dziewczyn mi dech w piersiach zapierały i każde słowa, które mi do głowy przychodziły, wydawały się jakieś takie... płytkie. Nie mogłam też odważyć się na założenie mojego bloga rękoczynowego, bo porównując swoje dłubanie do prac Dziewczyn właśnie... nie było czego porównywać...
W końcu, ale raczej w celu dotrzymania danego słowa, niż z własnego przekonania, założyłam fotobloga, jednak nie mogąc się na nim odnaleźć, zawiesiłam działalność.
I dopiero niedawno, po rozmowie z przyjaciółką, doszłam do wniosku, że przecież każdy kiedyś zaczynał. I każdy tworzy na miarę swoich umiejętności. Jeden jest lepszy w filcowaniu, a drugi w scrapowaniu. Więc nie ma co, trzeba się wreszcie odważyć.
I w ten oto sposób... Witajcie! :)
O, rany jak się czerwienię! Miło mi ogromnie, że komuś nakręcam chęć do rękoczynów:-) mam nadzieję, że nie zawiodę w przyszłości i życzę weny i radości z dłubania w jakiejkowliek formie oraz długiego, wesołego blogowania:D
OdpowiedzUsuń