Przede wszystkim dlatego, że przyszła do mnie paczuszka od Bovary, z najcudowniejszą na myszą w całym wszechświecie! :))) Jestem zachwycona, jestem przeszczęśliwa i nie mogę wyjść z podziwu dla Mistrzyni Szydełka! :))) Dziękuję!!! :)))
Kolejnym powodem do radości było wyprodukowanie własnych metek, do których zabierałam się jak pies do jeża, a jak się okazało, nie było ku temu powodów. Wszystko poszło rach-ciach (oczywiście, bez drobnych kiksów się nie obyło ;D) i mogę powoli zacząć "sygnować" moje produkty ;).
A żeby nie było za pięknie... Siadł mi aparat. Jeśli to przez akumulatorki, to fotorelacja z dzisiejszego dnia pojawi się jutro, jeśli coś siadło na dobre, to pojawi się za jakiś czas ;).
Lecę teraz do Was, ponadrabiać zaległości w odwiedzinach ;)
Kolejnym powodem do radości było wyprodukowanie własnych metek, do których zabierałam się jak pies do jeża, a jak się okazało, nie było ku temu powodów. Wszystko poszło rach-ciach (oczywiście, bez drobnych kiksów się nie obyło ;D) i mogę powoli zacząć "sygnować" moje produkty ;).
A żeby nie było za pięknie... Siadł mi aparat. Jeśli to przez akumulatorki, to fotorelacja z dzisiejszego dnia pojawi się jutro, jeśli coś siadło na dobre, to pojawi się za jakiś czas ;).
Lecę teraz do Was, ponadrabiać zaległości w odwiedzinach ;)
"Mistrz szydełka" którym nie jestem - dziękuje za miłe słowa i cieszy się Twoją radością ;D
OdpowiedzUsuńŚliczne te Twoje rękoczyny !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zapraszam na moje noworoczne candy
OdpowiedzUsuńhttp://maka-sol-woda.blogspot.com
Bovary rzeczywiście jest prawdziwą czarodziejką szydełka - powtarzam to codziennie, kiedy spoglądam na jej szydełciaki siedzące na moim parapecie :)
OdpowiedzUsuńgratuluję metek!
pozdrawiam serdecznie,
http://decou-galeryjka.blogspot.com/