wtorek, 13 grudnia 2011

Świńska grypa...

To jest zaraza. Serio.
Dorwałam ostatnio w sklepie plastycznym taką glinianą świnkę:


Świnia jest wybitnie skarbowa, ale - szczęśliwie dla niej - dołem otwierana. Miała być prezentem dla koleżanki... Nie będzie :D. I nie przez moją złośliwość, tylko po prostu, rozpakowałam ją w domu (świnię, w sensie ;)) i od razu miałam pomysł. Nowa lazurowa (?) farba, zmieszana z błękitem w różnych proporcjach, pociapana, pomazana i oklejona...


Guzikami :)


I właśnie dlatego, jako prezent dla tej koleżanki, się za bardzo nie nadaje. Cóż, trzeba wymyślić coś w zastępstwie ;).


Mam jeszcze kilka pomysłów (i guziki w innym kolorze), więc coś czuję, że wieprzowina będzie częstym gościem na moim roboczym stoliku ;). A tę świnię... pewnie i tak komuś podłożę. Pod choinkę, rzecz jasna ;).

7 komentarzy:

  1. Świetny miałaś pomysł. Rewelacyjna świnka. Na pewno ktoś kto ją dostanie bardzo się ucieszy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. guziki dały świetny efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hihi, fajnie to napisałaś ;) No i świnka w Twoim kolorystyczno-guzikowym wydaniu prezentuje się bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny prosiaczek:)Koleżanka niech żałuje:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj tam 'nie nadaje się'... każdy by taką świnię chętnie przyjął... :D

    OdpowiedzUsuń