Wiosna strzeliła liśćmi, rozkwieciła drzewa, słońce grzeje jak szalone, w nocy ponad 20 stopni.
Aż normalnie chce się robić przetwory ;). I w związku z tym...
Konfitura ze wspomnień - list w butelce ;)
"Pożegnanie z Australią", czyli buteleczki wypełnione "sieczką" koralowca (który koło rafy koralowej pewnie nawet nie rósł, ale lubię sobie wyobrażać, że jednak tak było ;))
no i, oczywiście, ptaszkowe, bo wpadłam na pomysł, jak je tu podwiesić, żeby sobie w słoiczku dyndały ;)
:*
ależ ty masz fajne pomysły buteleczkowe:D u mnie siedzą 4 na półce od pół roku i nic dla nich wymyślić nie mogę. Cuuudne kolczyczki:) wszystkie!:)
OdpowiedzUsuńSą przepiękne :)
OdpowiedzUsuńJakie super!
OdpowiedzUsuńŚliczne są ostanie, ale pozostałe również :)
OdpowiedzUsuń