"wydłubany" w przerwie w nauce ;). Chociaż "wydłubany" to za duże słowo. Po prostu tak mi się łańcuszki same łączyły ;).
Kufer. Na drobne skarby ;)
I jak na takiego malucha, całkiem głęboki.
Dynda sobie w towarzystwie czterech różnych, stopniowanych łańcuszków.
Z ulubioną zawieszką ;).
A teraz kolacja i kontynuacja...
Bo jeszcze nie wiem, co o nacjonalizmie sądzili Hebrajczycy oraz E. Gellner
(nie mam pojęcia, po co mi taka wiedza na piątym roku europeistyki, ale walka z systemem jest gorsza od walki z wiatrakami i od kopania się z końmi :/.
Bo jeszcze nie wiem, co o nacjonalizmie sądzili Hebrajczycy oraz E. Gellner
(nie mam pojęcia, po co mi taka wiedza na piątym roku europeistyki, ale walka z systemem jest gorsza od walki z wiatrakami i od kopania się z końmi :/.
Śliczny. Kuferek taki tajemniczy. Czy ja już pisałam, że masz talent? :)
OdpowiedzUsuńMiłej nocki
efektowna biżuteria :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńIntrygujący:) widząc go u kogoś pewnie zastanawiałabym się, co tam jest ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny!!!
OdpowiedzUsuńWysłałam maila, doszedł?
pozdrawiam:))
Przepiękny! Skąd Ty bierzesz takie odjazdowe zawieszki! Świetny wisior.
OdpowiedzUsuńTo mój jest, mój ;-). Już go nawet mam na szyi. Na żywo sto razy ładniejszy. Dziękuję ;-)
OdpowiedzUsuńJustyna Woś