sobota, 26 maja 2012

Kolejny z serii

"wydłubany" w przerwie w nauce ;). Chociaż "wydłubany" to za duże słowo. Po prostu tak mi się łańcuszki same łączyły ;).


Kufer. Na drobne skarby ;)


I jak na takiego malucha, całkiem głęboki.


Dynda sobie w towarzystwie czterech różnych, stopniowanych  łańcuszków.


Z ulubioną zawieszką ;).


A teraz kolacja i kontynuacja...
Bo jeszcze nie wiem, co o nacjonalizmie sądzili Hebrajczycy oraz E. Gellner
(nie mam pojęcia, po co mi taka wiedza na piątym roku europeistyki, ale walka z systemem jest gorsza od walki z wiatrakami i od kopania się z końmi :/.






7 komentarzy:

  1. Śliczny. Kuferek taki tajemniczy. Czy ja już pisałam, że masz talent? :)
    Miłej nocki

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygujący:) widząc go u kogoś pewnie zastanawiałabym się, co tam jest ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!!!

    Wysłałam maila, doszedł?

    pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny! Skąd Ty bierzesz takie odjazdowe zawieszki! Świetny wisior.

    OdpowiedzUsuń
  5. To mój jest, mój ;-). Już go nawet mam na szyi. Na żywo sto razy ładniejszy. Dziękuję ;-)
    Justyna Woś

    OdpowiedzUsuń