środa, 4 kwietnia 2012

Nie tylko praca owocuje,

lenistwu też się zdarza ;)
I tak: 


kisiel bananowy dostał kokardkę, nowy łańcuszek i łyżeczkę do kompletu,


powstały kolczyki - sztyfty, par cztery,


a sowa, która czekała na moje zmiłowanie od drugiej dekady grudnia, wreszcie została wypchana i zszyta (o sowach jeszcze będzie mowa ;)).
Oczywiście, "owoców" byłoby więcej, gdyby nie odciąganie mnie co rusz od pracy, bo okazuje się, że jestem niezbędna niemal do wszystkiego i świat bez zainteresowania z mojej strony, zmierza ku zagładzie... A zawsze myślałam, że jest odwrotnie, w sensie, że zagłada następuje, kiedy zaczynam nadmiernie interesować się światem, ale cóż... Widać każdy inaczej postrzega "zagładę" ;)

2 komentarze:

  1. Jaka piękna sówka!!!!! Kolczyki różyczki też są super. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze, nawiązując jeszcze do Twojego ostatniego komentarza, to nie mam pojęci a z jakiej firmy mam ten klej do decoupage :P Nie znam się po prostu na tych firmach, dlatego dziękuję za polecenia, opinie, tego mi właśnie potrzeba na mojej nowej, odgałęzionej drodze twórczości ;)
    Ostatnio coraz częściej mówi się o tych zagładach świata ( ile ich już było.. cud, że jeszcze stąpamy po tej ziemi :D ) Także jeśli jesteś tą, która ratuje, to nie sprzeciwiaj się, działaj :D
    A no i niezmiennie- choruję na chorobę niezmiernej chęci posiadania za każdym razem, gdy widzę któryś z Twoich słoiczkowych przetworów..
    A obiecałam sobie, że będzie krótko i bez rozgadywania :D

    OdpowiedzUsuń